Pytała się jaki ma sens tyle zmęczenia próbując wszystko dobrze
zrobić jeżeli im na tym nie zależy. Nie chodzi o to, że
oczekiwała podziękowań lub uznania, robiła to bo aż do tej pory
czuła się dobrze robiąc to. Traktowała to jako część swojej
misji. To co ją martwiło
to, to dziwne uczucie, że
zaczyna być niewidzialna. Jej mąż i i jej dzieci, szukali
wypranych i wyprasowanych ubrań, jedzenia i wszystkiego czystego i
zawsze na swoim miejscu. Nie szukali jej. Wierzyła że
była dla nich kimś a nie tylko maszyną
wieloczynnościową, od której się oczekuje maksymalnej wydajności
i wydolności. Zdecydowała nie robić tylko jednej rzeczy z wielu
które robiła każdego dnia, żeby zobaczyć czy oni zdadzą sobie
sprawę. Przestała tyko układać na swoim miejscu rzeczy, które
oni zostawiali w jakimkolwiek miejscu. Po kilku dniach w domu
zapanował chaos. Miała przygotowane jedzenie i wyprasowane
pachnące świeżością ubrania, ale nikt niczego nie znajdował.
Nic nie było na swoim miejscu, zdesperowani szukając rzeczy
znaleźli swoja mamę. Ona tam była i wiedziała gdzie wszystko
jest. Od nowa była widoczna, potrzebna i brana pod uwagę. To było
to czego pragnęła.
Miłego dnia bez
niewidzialnych osób.
Publicado en español el 01 de julio de
2017

No hay comentarios:
Publicar un comentario