Istnieje wiele krzyków które rozdzierają dusze, dają nam gęsiej
skórki i czujemy je całym naszym ciałem. Ten który zrobił na
mnie największe wrażenie w tych dniach to krzyk ciszy. Krzyk niemy
który mimo wszystko można doskonale usłyszeć. Można usłyszeć
tego typu krzyk po burzy, po wypadku, albo po zamachu. Powietrze
pełne jest ciszy i milczących pytań. Próbujemy oszacować straty
i jeszcze oszołomieni dotrzeć do możliwych przyczyn tego co się
stało. Zazwyczaj nie uwalniamy się od pokusy wskazywania innych
osób jako winnych tego co się stało, unikając w ten sposób
dostrzeżenie naszej własnej odpowiedzialności, która zawsze
istnieje mimo, że może
być niewielka czy odległa. Tu po nawałnicy krzyczy do nas cisza
przyrody. Przez pierwsze dni nie śpiewały ptaki, była wymowna
cisza, żałoba wszechświata. Nigdy nie były bardziej prawdziwe
słowa powiedzenia „cisza po burzy”. Ta cisza była wymowna i
zbyt bolesna. Długo będą się zabliźniały rany. Ile czasu
potrzebujemy by nauczyć się słuchać cichego krzyku przyrody
natury? Słuchajmy słów, ale też
słuchajmy ciszy!
Miłego dnia słuchania
ciszy.
Publicado en español el 20 de agosto de
2017

No hay comentarios:
Publicar un comentario