Lubiła mieszać smaki kiedy przygotowywała posiłki.
Miała godną pozazdroszczenia zdolność przyprawiania ich tak żeby
było można odkryć każdy smak i żeby nie było przesycenia, żaden
smak nie narzucał się na inne. Wszystko było w doskonalej
harmonii. Próbując dań
przez nią przyrządzonych człowiek czuł się zaproszony do
odkrywania wszystkich ukrytych możliwości, wszystkich możliwych
wariantów, które zapowiadały, kryły w sobie jej kulinarne działa
sztuki. Tę samą
zdolność starała się przenieść do jej codziennego życia.
Starała się nie przesycić, nie naciskać zbytnio narzucając jakiś
jedyny ustalony sposób patrzenia i odczuwania. Otrzymując zdrową
równowagę i harmonie była otwarta na wszystkie możliwości które
każdy poranek delikatnie oznajmiał z świetlistą, ciepłą
nowością i wiosenną świeżością.
Miłego dnia delikatności.
(Napisane w wiosenny
wrześniowy poranek w Ameryce Południowej w Paragwaju, kiedy na
północy jest jesień)

No hay comentarios:
Publicar un comentario